List św. ojca Pio
Pietrelcina,
28 lipca 1914 roku
Część II
Nieprawdopodobny wydaje się szacunek, jaki dla świętych ksiąg miał św. Hieronim. Salvinie polecał, aby zawsze miała w ręku pobożne księgi, gdyż są one potężną tarczą pomocną w odrzuceniu wszelkich bezbożnych myśli, z którymi boryka się człowiek w młodym wieku. To samo wpajał św. Paulinowi: „Niech zawsze w twoich rękach znajduje się Pismo Święte, które dzięki pobożnej lekturze da pokarm twemu duchowi”. Wdowę o imieniu Furia namawiał, aby często czytała Pismo Święte oraz książki doktorów, których nauczanie jest święte i zdrowe, aby nie musiała męczyć się w wyborze pomiędzy błotem fałszywych dokumentów a złotem świętej i zdrowej nauki.
Do Demetriady pisał: „Kochaj Pismo Święte, jeśli chcesz być kochana, napełniona i strzeżona przez Bożą Mądrość. Ona wpierw Cię ozdobi na różne sposoby – dodaje szybko święty doktor – umieści klejnoty na Twej piersi, kolie na szyi, drogie kamienie na uszach. W przyszłości święta lektura niech będzie Twoimi drogocennymi kamieniami i Twoją radością, świętymi myślami i pobożnym uczuciem, jakimi ozdobisz Twego ducha”.
Potwierdza to św. Grzegorz, używając alegorii lustra: „Duchowe książki są jak lustro, które Bóg stawia przed nami, abyśmy patrząc na nie, mogli naprawić nasze mankamenty i przyozdobić się wszelkimi cnotami. Podobnie jak próżne kobiety często przeglądają się w lustrze, starając się usunąć wszelkie skazy z twarzy, na tysiąc sposobów poprawiają włosy, aby wyglądać pięknie w oczach innych, tak też chrześcijanin winien często przed oczy stawiać sobie Pismo Święte, aby poprawić błędy i umocnić cnoty, by podobać się swemu Bogu”.
Nie będę odwoływał się do innych autorytetów. Chcę podkreślić, jaką siłę w zmianie drogi czy wejściu na drogę doskonałości, także świeckich osób, posiada święta lektura. Wystarczy zastanowić się nad nawróceniem św. Augustyna. Kto spowodował, że ten wielki człowiek się nawrócił? Nie były to ani łzy matki, ani elokwencja św. Ambrożego, lecz lektura świętej księgi.
Kto czyta jego wyznania nie może powstrzymać się od łez. Jakąż straszną walkę, jakież wielkie konflikty przeżywał w swym sercu, by odrzucić lubieżne przyjemności. Mówił, że jego wola była jak przykuta łańcuchem, a piekielny nieprzyjaciel trzymał go w okowach potrzeb. Mówił, że przeżywał agonię, kiedy miał pozostawić swe stare przyzwyczajenia. Mówił też, że gdy zbliżał się do rozwiązania, jego stare przyzwyczajenia i przyjemności odciągały go od dobrych postanowień i mówiły: Co, zostawiasz nas? Od tego momentu nie będziemy już z tobą przez całą wieczność?
Podczas gdy przeżywał wewnętrzną walkę, usłyszał głos, który mu powiedział: „Weź i czytaj”. Od razu posłuchał tego głosu i czytając rozdział z listu św. Pawła, poczuł, jak natychmiast jego umysł oczyścił się z gęstej mgły, zniknęła twardość serca i ogarnęła go radość i głęboki pokój ducha. Od tej chwili św. Augustyn zrywa ze światem, z demonem, z ciałem i cały oddaje się służbie Bogu, stając się wielkim świętym, któremu dziś oddaje się cześć na ołtarzach.
Historia wspomina jeszcze św. Ignacego z Loyoli, który podczas choroby dzięki podjętej z nudów lekturze duchowej zmienił się z kapitana ziemskiego króla w kapitana Króla Niebios.
Czytamy też o św. Kolumbianie, który aby bardziej podobać się swojej żonie czytał Pismo Święte. W pewnym momencie poczuł, że zmienił się całkowicie i postanowił poświęcić siebie Bogu.
Jeżeli lektura Pisma Świętego posiada wielką siłę, będącą w stanie przemienić ludzi w istoty duchowe, to o ileż potężniejsze w doprowadzeniu do jeszcze większej doskonałości winno okazać się czytanie Pisma Świętego przez osoby rozwinięte duchowo?
Przytoczę tylko przykład św. Hieronima. Opowiadał, że kiedy wycofał się z przepychu Rzymu, udał się do Palestyny. Tam spędzał dnie i noce na postach, czuwaniach, modlitwie i innych umartwieniach. Pomimo tych środków pozostawała w nim pewna wada utrudniająca rozwój duchowy – przewrotna miłość do świeckich książek i niechęć do ksiąg świętych z powodu nieciekawego stylu, którą porównywał do braku słońca, choć w rzeczywistości, co sam przyznaje, była wadą jego wzroku.
Potrzeba było bardzo rygorystycznego środka, aby odzyskał rozsądek. Pan zesłał mu chorobę, która doprowadziła do ogromnego wycieńczenia. Kiedy wydawało się, że umrze, Pan porwał go w duchu przed swój majestat. Tam zapytano go, kim jest. Święty odpowiedział: „Jestem chrześcijaninem. Mój Panie, nie wyznaję innej wiary niż Twoja”. „Kłamiesz – odpowiedział Bóg-Sędzia – ty wyznajesz Cycerona, bo tam, gdzie jest twój skarb, tam jest i twoje serce”. (Święty bardzo lubił książki Cycerona). I skazał go na biczowanie. Święty podczas każdego uderzenia płakał z bólu i błagał o litość, głośno powtarzając: „Miej miłosierdzie nade mną, Panie”.
Aniołowie, którzy byli przy tym obecni, prosili Boskiego Sędzię o miłosierdzie dla niego, obiecując w imieniu św. Hieronima poprawę. Wówczas święty z całą gorliwością swego ducha przysiągł i obiecał, że nie będzie więcej czytać książek świeckich, a jedynie święte. W tym momencie powrócił do przytomności ku ogromnemu zdziwieniu otaczających go osób, które były przekonane, że nie żyje.
Święty dodaje, że wizja ta nie była wcale iluzją, gdyż po odzyskaniu przytomności miał oczy pełne łez, a plecy zranione i pokryte siniakami od uderzeń bata. Po tym wydarzeniu z całą gorliwością duszy oddał się lekturze świętych ksiąg, która przynosiła mu wielką radość.
Kończę. Więcej pisać nie mogę. Polecam Ci gorąco, byś powróciła do medytacji. Módl się za moją bardzo rozgoryczoną duszę.
Niech Pan obdarzy Ciebie pokojem podczas trudności.
Wasz sługa,
brat Pio