"Nie spodziewałem się, że otrzymamy aż tak wielki dar..." - z ks. Krzysztofem Hojzerem, opiekunem Diecezjalnej Grupy Modlitewnej św. Ojca Pio, rozmawia Kamil Krasowski KAMIL KRASOWSKI - redaktor gazety NIEDZIELA:
- Od kilku lat prowadzi Ksiądz w Zielonej Górze cykl spotkań ze św. Ojcem Pio. Ich owocem jest ustanowienie przez Księdza Biskupa Diecezjalnej Grupy Modlitewnej św. Ojca Pio, która działa przy parafii pw. św. Alberta w Zielonej Górze. Od kiedy towarzyszy Księdzu szczególne nabożeństwo do świętego Stygmatyka? Jak to się zaczęło?
KS. KRZYSZTOF HOJZER:
-
To miało miejsce w Gorzowie Wlkp., w parafii p.w. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, gdzie przez sześć lat pełniłem posługę wikariusza. Gorzowscy kapucyni w osobie o. Apoloniusza Leśniewskiego OFMCap. podarowali mojemu księdzu proboszczowi śp. ks. prał. Witoldowi Andrzejewskiemu, relikwie św. Ojca Pio. Ksiądz proboszcz, przyjmując je, oddał je w moje ręce i powiedział mi , że nie będą one jednym z elementów dekoracji kościoła. Poprosił mnie, bym się zajął uroczystością wprowadzenia relikwii do parafii. Podjąwszy to zadanie, zacząłem rozczytywać się w tekstach św. Ojca Pio, modlić się do niego i zapraszać go do naszej posługi duszpasterskiej. I tak to się zaczęło. Poprzez rekolekcje a później nabożeństwa, święty ojciec Pio bardzo szybko pokazał, jak bardzo chce być wśród nas i pomagać w naszej parafii. Dziękuję Bogu za ten piękny czas. Wtedy po raz pierwszy doświadczyłem niezwykłej bliskości Stygmatyka. Pomagał mi bardzo. Niemalże od samego początku stałem się świadkiem ogromnych cudów, jakie wypraszał u Boga. Z Gorzowa zostałem przeniesiony do Zielonej Góry, najpierw do parafii p.w. Ducha Świętego, a następnie Matki Bożej Częstochowskiej. Pociągnięty głębokim doświadczeniem orędowinictwa św. Ojca Pio, jego subtelną ale bardzo namacalną obecnością w moim życiu zaproponowałem, że moglibyśmy także w Zielonej Górze stworzyć przestrzeń dla jego obecności. Rozpoczęliśmy spotkania według duchowości, którą on proponuje. To bardzo konkretny program formacyjny. Ojciec Pio krok po kroku przybliża nas do najważniejszych darów, które zostawił nam Pan Jezus. Święty Stygmatyk pokazuje, jak blisko jest Bóg, jak wielkie jest Jego Miłosierdzie. On poprzez swoją obecność i modlitwy sam nam wyprasza łaski uczestniczenia w życiu Boga. Jako nasz orędownik, czuwa, by iść cierpliwie i wytrwale za Jezusem. Pomaga również w rozwoju duchowym nie narzucając swojej duchowości. Obecnie nasza grupa modlitewna posiada status diecezjalny i spotyka się w parafii św. Alberta, która jest dla nas idealnym miejscem, by realizować to dzieło. Bardzo chcę tu podziękować naszemu wspaniałemu księdzu Proboszczowi Zygmuntowi Zimnawoda. Jako Ojciec Parafii z niezwykłą serdecznością i ojcowską troską wspiera całe dzieło.
-
Ze spotkaniami grupy związany jest pewien obrzęd, a mianowicie ucałowanie relikwiarza z rękawicą, która należała do św. Ojca Pio. Jak to się stało, że znalazł się Ksiądz w jej posiadaniu?
-
Przez długi czas modliliśmy się o relikwie św. Ojca Pio, jednak nigdy nie spodziewałem się, że otrzymamy aż tak wielki dar. Trzy lata temu, w 2015 roku, odważyłem się napisać do kapucynów w Bułgarii, którzy posiadali taką rękawicę, i poprosiłem ich, aby nam ją ofiarowali. Wspominałem im o naszej grupie modlitewnej i przekonywałem, że byłoby to dla nas ogromnym skarbem i łaską, gdybyśmy otrzymali rękawicę, którą nosił św. Ojciec Pio. Nie ukrywam, że bałem się i byłem prawie w stu procentach przekonany, że po prostu odmówią. Odpowiedź, którą otrzymałem była dla mnie niemałym zaskoczeniem. Ojcowie prosili tylko o to, żeby jeśli przekażą nam rękawicę były organizowane nabożeństwa i rozwijał się kult ku czci św. Ojca Pio, o czym ich zapewniłem, ukazując też w jaki sposób od jakiegoś czasu już to czynię i robię. Po pewnym czasie, bo trwało to ok. miesiąca, ojcowie przesłali mi rękawicę, która jest jedną z czterech należących do świętego Stygmatyka. Według certyfikatu, który otrzymałem, nosił on ją do 1966 roku.
-
Wspominał Ksiądz, że uczestnicy nabożeństw otrzymują wiele łask za wstawiennictwem św. Ojca Pio, a nieraz są to prawdziwe cuda.
-
Praktycznie po każdym nabożeństwie są znaki i dowody szczególnego orędownictwa św. Ojca Pio. Już w 2015 roku w parafii p.w. Ducha Świętego został zarejestrowany cud uzdrowienia z raka kości. Wiemy także o uzdrowieniu z nowotworu piersi. Bardzo dużo łask otrzymują kobiety, które nie mogą mieć dzieci. Przez wstawiennictwo św. Ojca Pio otrzymują dar potomstwa i to w sposób naprawdę zaskakujący, bez interwencji medycznej. Ostatnio, w Wielki Czwartek, dostałem informację, że jedna z pań jest w szóstym tygodniu ciąży, chociaż wcześniej lekarze nie dawali jej na to żadnych szans. Jedna z kobiet przed świętami miała zagrożenie utraty dziecka, jednak dzięki modlitwom do św. Ojca Pio, wszelkie niebezpieczeństwo minęło. Inna pani, która znalazła się na OIOM-ie w wyniku zapalenia rdzenia pnia mózgu została wybudzona i na dzień dzisiejszy jest z nią wszystko w porządku. Kolejna osoba w czasie naszych ostatnich rekolekcji miała tak złe wyniki badań, że lekarze nie dawali jej już żadnej nadziei. Po rekolekcjach znajoma tej osoby podzieliła się z nami świadectwem, że wyniki tej pani poprawiły się w stu procentach. Cudów jest naprawdę bardzo dużo. Nie ma nabożeństwa, podczas którego nie byłoby jakiejś szczególnej interwencji. Ojciec Pio dba zwłaszcza o pokój. Uzdrawia poranione relacje w rodzinach, a także chroni przed zagrożeniami duchowymi. Przyjeżdża do nas młodzieniec, który miał duże problemy z alkoholem i narkotykami, natomiast dzisiaj, jako wolny człowiek dziękuje Bogu za dar uwolnienia. Bardzo dużo pięknych nawróceń dokonuje się w Areszcie Śledczym w Zielonej Górze, zresztą panowie przychodzą na nasze nabożeństwa regularnie. Jest dużo osób, które na nowo wchodzą w przestrzeń Kościoła, wiary, modlitwy. Jest bardzo dużo świadectw, które nas budują, to są dowody – jak powiedział św. Ojciec Pio – że więcej będzie pomagał po śmierci niż za życia. Świadczy o tym obietnica, którą złożył swojemu synowi duchowemu Emanuele Brunatto, mówiąc że tam gdzie chce bardzo być i pomagać wysyła swoją rękawicę. Dlatego jestem przekonany o tym, że obecność właśnie tej relikwii w naszej wspólnocie modlitewnej nie jest przypadkowa. Obecność św. Ojca Pio wśród nas jest bardzo mocno wyczuwalna i namacalna, chociaż dla mnie największym cudem jest wciąż rosnąca frekwencja ludzi na nabożeństwach.
-
No właśnie, ilu członków liczy Diecezjalna Grupa Modlitewna św. Ojca Pio? Jak obecnie wygląda formacja grupy?
- Zarejestrowanych jest ponad 900, natomiast w nabożeństwach uczestniczy do 1000 osób. Jak widać jest to potężna grupa ludzi w każdym wieku, młodych i starszych, rodzin i dzieci; grupa, która jest otwartą przestrzenią dla wszystkich. Prowadzimy nabożeństwa lectio divina, w których poprzez czytanie i rozmyślanie Pisma Świętego uczymy się wchodzić w przestrzeń Pana Boga, uczymy się myślenia Bożego. Rozpoczęliśmy także kolejny cykl katechez, gdzie przybliżamy sakramenty, a zwłaszcza Eucharystię i to wszystko, co dzieje się na ołtarzu w czasie Mszy św. Raz w roku prowadzimy rekolekcje formacyjne, szczególnie zaś bardzo mocno rozpoczynamy formację maryjną, która jest jednym z głównych elementów duchowości św. Ojca Pio, który mówił, że przez Maryję dochodzi się do Jezusa.